poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział V Tajemnica

 Rozdział dedykuje mojej wiernej czytelniczkom Zuzie P. i Weronice P. ,
Oraz moim BF Liw i Em <3:D 

- Za-za-ajmij na chwilę panienkę a j-j-ja wszystko przygotuje. - uśmiechnęła się miło staruszka a Rafał pociągnął mnie za rękę i poszliśmy do innego stoiska.
-Czuję się... zdezoriętowana. Rafał co zamówiłeś u tej statszej pani? - spojrzałam na niego niepewnie. On stanął na przeciwko mnie i jedną ręką złapał za podbródek.
-Co ty taka nie cierpliwa?- zaśmiał się.- Dowiesz się w swoim czasie.- po tych słowach mój ukochany złożył mi namiętny pocałunek. Jednak po chwili odsunęłam go od siebie.
-Nie przy ludziach.- upomniałam go.
-No dobrze...-mruknął niezadowolony a ja uśmiechnęłam się do niego niewinnie. Po jakimś czasie wróciliśmy do stanowiska pani , u której Rafał zamówił niespodziankę dla mnie. Gdy już wreszcie miałam to zobaczyć okazało się , że jest dokładnie zapakowane w paczuszkę ze skóry.
  Westchnęłam gdy to zobaczyłam. Natomiast mój towarzysz odebrał ją od kobiety i zaczęliśmy wracać do domu.
-Wyjedziemy dziś po południu gdy matka wyjdzie do roboty. Potem szybko uciekniemy. Będzie czekał na nas powóz z sianem. Będziemy podawać się za młodych kupców.- opowiedział mi Rafał o planie po drodze.
Wszystko wydawało się być takie nierealne... a jednak miało się stać. Gdy już mieliśmy skręcić w stronę domu Rafał pociągnął mnie w przeciwnym kierunku : do lasu.
- Po co tam idziemy?-spytałam zdziwiona.
-By dać tam paczkę.- szedł szybko a ja miałam problem by się nie wywrócić. Gdy to zauważył wziął mnie na ręce i biegł truchtem. Gdy wybiegł w doline w jej centrum zobaczyłam gigantyczny stary pień. Były w nim duże dziury a w jednej z nich plecaki.
Odłożywszy tam paczkę mój ukochany powiedział.
-Już nie długo będziemy wolni.- po czym pocałował mnie w czoło.
**********
Siedziałam przy oknie w sypialni Rafała obserwując co się dzieje na placu. Ludzie chodzili i chodzili na... nogach. Zazdrościłam im tego bardzo. Miałam nadzieję ,że kiedyś uda mi się jakoś w magiczny sposób je zdobyć.
Z rozmyśleń wyrwał mnie trzask drzwi. Matka Rafała wyszła. Poderwałam się i pobiegłam do kuchni gdzie stał Rafał.
-Idziemy? - uśmiechnął się i skierował dłoń w moją stronę.
Kiwnęłam głową.
-Idziemy...- złapałam go za rękę i wybiegliśmy z chaty do lasu. W lesie zwolniliśmy bo nie chciałam by Raf wziął mnie na ręce a ja miałam lekkie problemy utrzymywać równowagę. Gdy dorwaliśmy się do naszych plecaków mój towarzysz zaczął prowadzić. Naszym kierunkiem była polna droga gdzie przejeżdżają kupcy. Rafała znajomy sprzedawca siana miał przejeżdżać tamtędy i ewentualnie na nas poczekać. Co jak co ale Rafał wyjątkowo dobrze to zorganizował.
Ledwo zdążyliśmy na transport ale nam się udało. Po paru chwilach siedzieliśmy z Rafałem śmiejąc się w sianie.
Podróż mijała spokojnie i bez nerwów gdy nagle ktoś zatrzymał nasz powóz.
-Brrrrr!- uspokajał kupiec przestraszone konie.
Rafał spojrzał na mnie znacząco bym się schowała a on wyszedł by sprawdzić co się stało.
-Witam panią.- przywitał się.
-Witaj Rafale- usłyszałam  znajomy głos... Ale to nie mogła być matka Rafała więc. ,,Kto to może być?'' - pomyśłam.
-Czy jest z tobą Echidna?- słysząc swoje imię poczułam jak serce bije mi mocniej.
-A kim pani jest? - opowiedział pytaniem na pytanie.
- Zwą mnie Gajina...
Westchnęłam z ulgą i wyszłam z ukrycia. Czułam ,że mogę się ujawnić .
-Jestem!- powiedziałam spełzając z powozu.
Ona natomiast podeszła do mnie w mgnieniu oka i mi pomogła. Zapomniałam schować ogon a ona nawet nie zwróciła na niego uwagę.
-Musimy porozmawiać. Teraz.- powiedziała zimno i złapała mnie za nadgarstek. Nagle pochłonęła mnie ciemność.